14 kwietnia 2013

Green part II ;-]


      Wróciłam do żywych... Wróciłam po tym, jak ciężko odchorowałam długą zimę. Szarość i chłód dały mi się porządnie we znaki, ale już po wszystkim (mam nadzieję). :D 
      Obudziło mnie dzisiaj oślepiające słonko wpadające przez okno do naszej sypialni. Teraz już wiem na pewno - jest wiosna! :-) Potrzebowałam takiego "zapewnienia", ponieważ przez ostatnie dni ciągle padało, więc dodatnia temperatura w zasadzie niewiele wnosiła. Poranki wyglądały jakby był środek listopada, wieczory były jeszcze gorsze. Ale dzisiaj odzyskałam siły witalne :D

      Wczoraj mój blog obchodził swoje pierwsze urodziny :-) Nie mogłam niestety zamieścić żadnego wpisu, ponieważ od samego rana do samego wieczora byłam w pracy. Po powrocie z pracy natomiast czekał mnie wyjazd i dopiero dziś miałam chwilę, by móc zmajstrować nowy post.
Z okazji tej małej rocznicy chciałabym bardzo gorąco podziękować wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga, zarówno tym, którzy zostawiają tu swój ślad, jak i tym, którzy cichutko i bez słowa czytają i oglądają moje wypociny ;-) Mam cichą nadzieję, że skoro byliście ze mną do tej pory, to i w przyszłości również mogę liczyć na Waszą obecność :-) 

      A skoro mamy wiosnę, to ja znów na zielono. W ramach po-zimowego rozruchu postanowiłam najpierw uszyć coś z resztek tkanin, które zalegają na półkach. Dziś co prawda nic odkrywczego nie będzie, ale (kolejna ;-P ) bluzka, którą uszyłam sprawiła mi dużą przyjemność, tym bardziej, że słońce tak ogrzało nasz ogród dzisiaj, że mogłam ją od razu założyć i wyjść na taras, opalać pyszczek ;-)




      Pamiętacie tę zieloną tkaninę, z której uszyłam podobną bluzkę z długim rękawem? Zostało mi jej trochę, więc powstała zielona z krótkim rękawem. Tak, wiem, że to banalne, przewidywalne i może nudne, ale ja naprawdę lubię szyć te bluzki i bardzo dobrze się w nich czuję. No i mogę ukryć gdzieś te nad programowe kilogramy, zgromadzone w zimie ;-)
      Wracając do bluzki - żeby nie było aż tak nudno, zafundowałam sobie z tyłu dekolt V i zamek błyskawiczny. Rękawy natomiast zamiast podwinięcia, doczekały się mankietu. Ot, takie małe urozmaicenie nudnego fasonu ;-)












      Dziś to będzie tyle. Dość krótko, ale to dlatego, że dopiero wróciłam do domu i muszę złapać trochę snu. A w najbliższym czasie wracam do szycia torebek, bo coś ostatnimi czasy zepchnęłam je do lamusa i pewnie zaczynają tęsknić :-)


Pozdrawiam wszystkich już prawdziwie wiosennie

Mega szczęśliwy Promyk ;-]

9 komentarzy:

  1. Baaaardzo fajna bluzka, sama bym ją założyła mimo iż zielona ;) ostatnio krój tego typu to mój ulubiony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja takie lubię ! Kolor nie dla mnie ale sama bluzka OK!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)