30 kwietnia 2013

O torebce, co poduszką była


      Jest dobrze po północy, siedzę przed laptopem i popijam koktajl truskawkowy. Skończyłam. Po miesiącu zmagań z małymi przeciwnościami i z moim wielkim leniem, skończyłam kolejną torebkę. Jak zwykle skończyłam w nocy. Chyba jednak najbardziej lubię pracować wieczorem, kończąc szycie nieraz bardzo późno. Dzień za bardzo mnie rozprasza, milion rzeczy do zrobienia głośno woła i przypomina o sobie. Noc natomiast jest już wolna od wszystkiego, nawet od ciężkich myśli. I choć wściekam się nieraz przy maszynie (bo przecież nitka najbardziej lubi skończyć się w najmniej odpowiednim momencie), to szycie sprawia mi naprawdę dużo przyjemności. Ale do rzeczy.
      Na początku (kalendarzowej) wiosny moja mama postanowiła zrobić porządki i bez najmniejszego sentymentu pozbyć się kilku niepotrzebnych już małych i dużych drobiazgów. W tym zacnym gronie znalazły się również skórzane poszewki na poduszki, które ze względu na swój kolor i fakturę, stanowiły element nie koniecznie zdobiący duży pokój. I już prawie wylądowały w śmietniku, kiedy okazało się, iż rzeczone poszewki mają bardzo ładne wnętrze. Otóż zewnętrzna ich strona, to ciemnobrązowa licowa skóra, natomiast "lewa" strona to piękny czekoladowy zamsz, który uratował poszewki od wyrzucenia, a mama przysłała mi je z prośbą uszycia dla niej jednej, niezbyt dużej torebki. No to uszyłam.




  

      Torebka, jak widać, jest dwukolorowa. Ciemna jej część to właśnie poszewka, jasna - to skóra, którą dodałam ze swoich zasobów, żeby troszkę rozjaśnić całość. Podszewka to grube płótno oraz skórzane kieszonki - jedna na zamek oraz jedna dwudzielna, na telefon i drobiazgi.







I w dziennym świetle :-)


















      To tyle, jeśli chodzi o torebkę. Na koniec dorzucę jeszcze zdjęcia bluzki, którą uszyłam z myślą o majówce. Fason rzecz jasna nikogo nie zaskoczy, ale ja sama byłam szczerze zaskoczona faktem, że wybrałam tak "cukierkowy" kolor materiału. Lubię wielokolorowość na wiosnę i lato, jednak takich "słodkich" ubrań w szafie nie mam i raczej nie noszę. I pewnie dlatego naszła mnie taka chęć na te białe kropki na błękitnym, cukierkowym tle ;-)
(Zdjęcia "podłogowe" pstrykane o pierwszej w nocy, stąd kiepskie światło)










I dnia następnego, już po odespaniu nocnych szaleństw przy maszynie ;-)











      Pochwaliłam się, to teraz mogę spokojnie jechać na majówkę ;-) Dziękuję za uwagę i życzę Wam udanego majowego ;-)

Promyk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)