9 lutego 2018

Najprościej, jak się da, czyli t-shirt w czerwono-białe paski



      Rosnę. Rośnie też On. Mały terrorysta, który szaleje po nocach, ćwicząc pływanie, rowerek, biegi przełajowe i skoki przez płotki, jednocześnie. Jestem wiecznie niewyspana, bo godziny jego hiperaktywności to północ. A ćwiczenia trwają co najmniej godzinę.
Do tego szafa mi się skurczyła. Mimo, że prawie się nie domyka, to ilość ubrań, w które jestem w stanie się jeszcze zmieścić, zmniejsza się w zastraszającym tempie. Zawsze lubiłam luźne ubrania, więc do pewnego momentu nie było żadnego problemu, ale przecież one nie są z gumy... Na szczęście, jestem obdarzona niebywałym talentem krawieckim  ;-)  I skromnością  ;-)  Oczywistym stał się więc fakt, iż wykorzystam moje nadprzyrodzone zdolności i znowu coś uszyję. Coś bardzo prostego, rzecz jasna, adekwatnie do poziomu moich umiejętności i niewyobrażalnie wielkiego talentu ;-)

Tkaninę kupiłam jeszcze latem, ale musiała odczekać swoje (wiadomo :-D ). Uszyłam zwykły t-shirt w paski, dokładnie taki, jak zamierzałam. Miał być luźny, najprostszy z możliwych, taki, żebym mogła jeszcze kilka razy go założyć, zanim przestanę mieścić się w drzwiach. No i potem, po porodzie, gdy trzeba będzie maskować to i owo. Przyjemnego oglądania.























PS
Możliwe, że dość późno to doceniam, ale chętnie przyznałabym Nobla temu, kto wymyślił spodnie dresowe...  :-)

Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Idealna! Taka właśnie za mną chodzi, tylko białe ściągacze bym pewnie dodała bo ja kocham wszystko co białe 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealna! Taka właśnie za mną chodzi, tylko białe ściągacze bym pewnie dodała bo ja kocham wszystko co białe 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo 😊
    Ja celowo nie wszyłam białych, bo ciągle byłabym brudna... 😉

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)