Mieszkam w moim obecnym domu już trzy lata. Już albo dopiero, jak kto woli. W pewnych kwestiach słowo już ma
kluczowe znaczenie, ponieważ w większości przypadków, kiedy ludzie
wprowadzają się do nowego domu/mieszkania, urządzają i meblują swoje
wnętrza praktycznie od razu. U nas, jak zwykle, inaczej. Salon
meblowaliśmy ponad rok (całe szczęście, że linia naszych ulubionych
mebli nie wyszła przez ten czas z produkcji), sypialnia gościnna nadal
wymaga liftingu, a wiatrołap, zwany także małym przedpokojem, dopiero
zaczyna nabierać wyglądu czegokolwiek podobnego do przedpokoju.
Długo nie mogłam się zdecydować, co ja w ogóle chcę tam umieścić, w jakim stylu wybrać wszystkie elementy i jaka ma być kolorystyka. Po namyśle stwierdziłam, że to, co już mam w domu, może być dla mnie świetną inspiracją. Odrapana indyjska komoda z salonu stała się punktem odniesienia, a stare deski materiałem do stworzenia wieszaka na kurtki. Efekty poniżej.
Wytargałam z drewutni resztki starego płotu, wybrałam najciekawsze deski, wymierzyłam i pocięłam. Potem szlifowanie, malowanie i przecieranie. Farba to emalia ftalowa do drewna i metalu mat, a kolor to zwykłe farby akrylowe z Lidla. Całość pociągnięta lakierem z połyskiem. Haczyki na ubrania kupione w sklepie metalowym i spryskane czarnym błyszczącym sprayem, bo w oryginale były nieciekawe. Niestety nie mam możliwości sfotografowania wieszaka w miejscu docelowym, bo wiatrołap jest bardzo mały. Mimo to, życzę Wam przyjemnego oglądania efektów mojego majsterkowania :-)
Wieszak świetnie spełnia swoją rolę, a ja jestem z niego bardzo zadowolona. Tym bardziej, że wykonałam go w całości samodzielnie. Mąż, zachęcony moim majsterkowaniem, postanowił, że w końcu zrobi szafkę na buty, która zostanie pomalowana na wzór naszej komody w salonie. Jak tylko skończymy, na pewno wrzucę tu kilka zdjęć. Tymczasem do następnego! :-)
Promyk
Ha! Super :) Taki efekt wart wysiłku i tych odcisków. Brawo!
OdpowiedzUsuńA z urządzaniem to myślę, że lepiej tak niż szybko i 'na łapu capu' ;) My tak zrobiliśmy, a potem wielu rzeczy żałowaliśmy.
Pozdrawiam słonecznie :)
Dzięki :-)
UsuńCo do urządzania - tak, masz rację. Ja też kiedyś na łapu capu, a teraz staram się wszystko dobrze przemyśleć. I pewnie dlatego od trzech lat nie mogę znaleźć idealnej lampy sufitowej do salonu ;-)
Pozdrawiam
Świetny efekt końcowy. Bardzo dobry pomysł na wykorzystanie starych desek. Pomalowane mocowania na czarno dodały smaczku.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja też jestem zadowolona :-)
UsuńŚwietnie wygląda! czekamy na szafkę :-) ja jakoś nie mogę się zebrać do takich projektów, szycie idzie mi szybciej ;-) A lampy.... ja nie mam w łazience... ju,,,,,,,,,,,,z chyba zapomnieliśmy nawet że jej tam brakuje:-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie zrobiła się jesień i jakoś ciężko tę szafkę dokończyć... ;-) A z tym urządzaniem domu tak jest - na początku chce się wszystko na raz mieć, ale z czasem człowiek się przyzwyczaja i przestaje zauważać brak lamp czy listew progowych ;-)
Usuń