Zmieniłam pracę, przeszłam niekrótkie szkolenie, a teraz próbuję zadomowić się w nowym miejscu i nabrać wprawy. Bo tego wszystkiego jest dużo, a doba nijak nie chce się wydłużyć. Maszyna do szycia porosła kurzem, bo ostatnio nawet na jedzenie brakowało mi czasu. A kiedy już miałam wolną chwilę, próbowałam nadrobić wszystko na raz. Dlatego najlepszym sposobem na to, by móc spędzać czas z moimi chłopakami, kątem oka oglądać ulubiony serial i jeszcze nie zaniedbać bloga, były robótki na drutach. Białej i mroźnej zimy co prawda póki co nie widać, ale ciepły, wełniany komin jeszcze się przyda :-)
Komin zaczęłam dziergać jeszcze pod koniec 2013 roku, ale zanim skończyłam, skończyła się także zima. Druty poczekały więc do następnej zimy i tuż przed świętami po raz pierwszy opatuliłam się ciepłym szalem. Dzierganie trwało bardzo długo, bo wymyśliłam sobie, że chcę żeby komin był szeroki i teraz kiedy go rozłożę, mam niemalże koc :-)
Z okazji Nowego Roku życzę wam wszystkiego, co najlepsze. Zwłaszcza czasu dla tych, którzy idą z nami każdego dnia i dla siebie, by móc stawać się tym, kim chcemy być.
Pozdrawiam ciepło
Pozdrawiam ciepło
Promyk
Wygląda pięknie! Z jakiej włóczki go robiłaś?
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc, to nie pamiętam... wykorzystałam dwie włóczki, które zostały mi ze sprutego, nieudanego swetra :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie te kolory ze sobą współgrają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu kolorów ;-)
Usuńno to jest coś:) ja szydełka i drutów nie ogarniam wcale...
OdpowiedzUsuń