13 listopada 2013

Bluza (?)


      Dzisiaj trochę sobie ponarzekam. Na deszcz. Na brzydką pogodę. Na brak fotografa i beznadziejne światło. Na chłód. Na wiatr. Na wieczne niewyspanie...
Nie lubię jesieni.
      Zrobiło się dość chłodno, więc uszyłam sobie ciepłą bluzę (chociaż tak do końca nie jestem przekonana, czy można nazwać to bluzą. Brakuje temu czemuś kaptura i nie jest uszyte z dzianiny dresowej. No ale niech będzie - bluza). Ot, taki zwyklak na co dzień. Rodzaj tkaniny jest mi nieznany, bo nawet nie pytałam w pasmanterii, co to jest. Zobaczyłam tylko ten chabrowy kolor i kupiłam. Podobno w tym sezonie jesienno-zimowym modny jest kobaltowy kolor. Moja bluza co prawda z kobaltem ma raczej niewiele wspólnego, bo jak dla mnie ten kolor to chabrowy, ale chyba aż tak bardzo od trendów nie odbiegamy ;-)

Uciągliwa, nieco włochata, trochę gryząca. I ciepła. Czyli wszystko gra ;-)









      Nie cierpię zdjęć robionych samej sobie w lustrze, kojarzą mi się ze "słit fociami" z pewnego znanego Wam portalu społecznościowego. Jednak tak jak wspomniałam - zabrakło fotografa. Czekanie na Niego mija się z celem, gdyż wraca do domu, kiedy na zewnątrz trudno o jakiekolwiek światło (o słońcu nie wspominając). Nie chcąc czekać do wiosny z publikacją posta, poszłam do pokoju syna, gdzie panowało aktualnie "najlepsze" światło i z pomocą żarówek udało mi się cyknąć kilka zdjęć. Efekt kiczu murowany, ale co tam - bluza grzeje, więc jest ok!  ;-)



























      Napisałam co chciałam, a teraz zmykam na poszukiwanie zimowej kurtki dla Juniora (brrrr..). Na samą myśl o mrozach i śniegu mam ochotę schować się na pół roku pod kocem...

Pozdrawiam Was ciepło, mimo wszystko :-)

Promyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)