Jeden post w miesiącu, to zdecydowanie za mało. Ale ostatnio byłam tak pochłonięta wszystkim innym, że szycie (znowu) zeszło na drugi plan. Swoją drogą, nie podejrzewałam, że tak bardzo pochłonie mnie praca i że dam się tak mocno wciągnąć w wir tysiąca innych zajęć. To takie moje małe wytłumaczenie niemal miesięcznej nieobecności ;-) Brak czasu nie pozwalał mi na stworzenie niczego nowego, jedynie małe domowe przeróbki - skracanie/zwężanie spodni, czy spódnic. Jednak pewnego wieczoru poczułam, że te dwa skrawki materiału, które leżą na najwyższej półce na regale w pracowni, bardzo chcą być do czegoś wykorzystane. Usiadłam do maszyny i uszyłam.
Dwie poszewki na poduszki. Może i banalne. Może to niewiele. Ale sprawia radość, a chyba o to w (ż)szyciu chodzi ;-)
Poszewki nie są wyjątkowo piękne, fason nie jest w żaden sposób odkrywczy, ale i tak jestem z nich zadowolona. Wreszcie mam coś, co kolorystycznie pasuje do mojej sfatygowanej kanapy. Teraz co prawda szukam pomysłu na trzecią poszewkę, która będzie w zupełnie innym, kontrastującym kolorze, a jednocześnie nie będzie się gryzła z tym, co już jest. Chcę w tę spokojną kolorystykę brązu i beżu wprowadzić jakiś żywszy odcień, ale chwilowo nie mam pomysłu. Może jakaś podpowiedź z Waszej strony? :D Każda rada mile widziana.
Wybaczcie "żarówkowe" światło, ale teraz dni są tak krótkie, że nawet kiedy wracałam z pracy po pierwszej zmianie, nie było już szans na zdjęcia w świetle dziennym. A poszewki nie wyprasowane, bo tak bardzo chciałam wrzucić tu zdjęcia, że nie było czasu na jakieś tam prasowanie ;-) Ogólnie chyba jednak nie jest tak źle, chociaż teraz widzę, że albo muszę poszyć większe jaśki, albo zminiejszyć poszewki, żeby nie było za dużych luzów.
A na koniec mała zapowiedź tego, co będzie. Próbuję skończyć ważną dla mnie rzecz, trzymajcie kciuki, żeby wyszło jak należy ;-)
Pozdrawiam
Promyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)