Pamiętacie, jak dwa lata temu po powrocie z Bieszczadów uszyłam mężowi pasterską koszulę? ;-) Jeśli nie, to zapraszam TU. Po koszuli uszyłam bluzkę z koronką dla siebie (TU) i zostało mi jeszcze trochę lnu, który czekał na to, aż coś przyjdzie mi do głowy. Trochę to trwało, ale co nagle to po diable. Ostatnio, kiedy upały dały się nam wszystkim ze znaki, pomyślałam, że len idealnie nada się na prostą sukienkę, którą bez skrępowania będę mogła założyć do pracy, ale też wykorzystać na co dzień i kto wie, może nawet na jakąś letnią imprezę. Rozochocona przerzuciłam stosy tkanin w mojej pracowni i radosna, niczym małe dziecko, zaczęłam rozkładać materiał. Szybko minęła mi ta radość, bo okazało się, że materiału na sukienkę nijak nie wystarczy. No, może tylko na przód ;-) Ewentualnie na tył - do wyboru. Niemiej jednak, z sukienki nici. Jasne, mogłabym dokupić brakującą ilość tkaniny, ale len kupowałam ponad dwa lata temu w internecie, w związku z czym szansa na znalezienie identycznej tkaniny graniczyła z cudem. Postanowiłam więc, że na kieckę kupię coś nowego, a z tym co mam, poczekam kilka dni. I opłaciło się, bo upały chwilowo odpuściły, a ja wymyśliłam sobie bluzkę idealną na dzisiejszą pogodę - nie za gorąco, ale też nie zimno. Tak więc skroiłam... i załamałam ręce - zabrakło mi tkaniny na długości na przód bluzki... tak z 5cm... I wtedy okazało się, że wszelkie "przydasie" są jak najbardziej przydatne. Zachomikowana resztka koronki uratowała sprawę, choć z małym "ale". Otóż bluzkę szyłam w nocy, przy sztucznym świetle, co spowodowało, że koronka wydała mi się w identycznym odcieniu, co materiał na bluzkę. Jakże zdziwiłam się następnego dnia rano! :-) Koronka okazała się być śnieżnobiała, len już nie... :-) Cóż, trudno. Za marzenia nie karają, za białą koronkę też ;-)
A że uwielbiam dekolty na plecach, bluzkę postanowiłam uszyć tak, by móc nosić ją na dwa sposoby.
PS
Wszystkie zdjęcia, na których jestem, robił dziś mój Syn. Zależało mu na przekazaniu tej informacji :-)
A że uwielbiam dekolty na plecach, bluzkę postanowiłam uszyć tak, by móc nosić ją na dwa sposoby.
PS
Wszystkie zdjęcia, na których jestem, robił dziś mój Syn. Zależało mu na przekazaniu tej informacji :-)
Niedziela dobiega końca, życzę więc Wam dużo energii na nadchodzący tydzień.
Pozdrawiam,
Promyk
Pozdrawiam,
Promyk
Biała koronka zupełnie nie razi, zwłaszcza że i tak prześwituje przez nią kolor spodni :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna jest to bluzka. A len, jak to len, zawsze jakiś taki wymiętolony, ale to jego niepowtarzalny urok. Ale schylić to Ty się z dym dekoltem chyba nie możesz za bardzo ;-)))
Dzięki za miłe słowo :-) To prawda, schylanie to wyzwanie ;-) ale mam kilka bluzek z takim dekoltem i nabrałam wprawy w nonszalanckim przytrzymywaniu bluzki jedną ręką, kiedy muszę się po coś nachylić, więc nie jest tak źle ;-) A bluzkę prasowałam tuż przed wyjściem z domu, jednak jak widać, nie przetrwała drogi do lasu ;-) Cóż, taki urok lnu ;-D
UsuńPozdrawiam
Śliczna bluzeczka, lubię takie klimaty :) A zdjęcia bardzo ładne!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za miły komentarz :-)
UsuńPozdrawiam ciepło :D
Dokładnie- świetnie foty! A bluzka naprawdę fajna, bo:
OdpowiedzUsuń-biała
-luźna
-ciekawe detale
Świetna jest, zazdroszczę:-)
Dzięki bardzo :D
Usuń