8 czerwca 2018

#newborn




...świat znowu stanął na głowie... wszystko się wywróciło, a ja uczę się od nowa, mimo, że przecież już to przeżyłam...
Uczę się głównie czasu. Uczę się cierpliwości i spokoju. Oswajam nowe, które jest mi tak dobrze znane.
Łapię to, co najlepsze, najsłodsze i ciepłe. Czasami doświadczam radości przez łzy, borykam się z bólem i burzą hormonów (o bogowie, jak faceci nie lubią, kiedy kobiety "wykręcają" się hormonami! ;-]  jeszcze trochę, Panowie. Wy też kiedyś tego doświadczycie. Męskie przekwitanie to naprawdę nie jest mit.. ;-]  ). 

Jest dobrze, choć czasem trochę trudniej.
Gdzieś pomiędzy pieluchą, a drzemką, udaje mi się ukraść skrawek dla siebie. Wtedy po cichu wchodzę do pracowni i przepraszającym szeptem, witam się z maszyną. Coś się szyje powoli. Coś prostego, jak zwykle. Coś dla mnie, coś dla Juniorka. Gdy będziemy gotowi, pojawimy się znowu.







Pozdrawiam,
Promyk

2 komentarze:

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)