Tak, wiem - wiosna nadeszła, a ja wrzucam post o czerni :-) Ale kto powiedział, że czerni wiosną nosić nie wolno?
Przejrzałam ostatnio moją szafę i stwierdziłam z zaskoczeniem, że mimo niemałej ilości ubrań, brakuje mi jednak rzeczy typu basic. I choć szyję same proste ubrania, to o wiele chętniej i częściej kupuję te "bardziej skomplikowane" w swoim fasonie. W związku z tym postanowiłam pokusić się o kolejną prościznę, do której będzie pasowała każda moja mniej i bardziej fikuśna bluzka :-)
Spódnica w jednym z najprostszych fasonów: pasek i kontrafałdy. Zapinana na zamek błyskawiczny. Uszyta z tkaniny dresowej z domieszką sztucznych włókien, dzięki czemu nie gniecie się tak łatwo i nie rozciąga, nie wypycha. Za to obiera się niemiłosiernie, no ale coś za coś ;-)
Spódnica jest banalna, ale ma jedną rzecz, która cieszy mnie niezmiernie. Rzecz, którą uwielbiam we wszystkich możliwych ubraniach...
KIESZENIE! :-D
...a to na dowód, że nic a nic nie ściemniam... :-)
Kieszenie uwielbiam w każdym ubraniu. Ostatnio widziałam gdzieś nawet zdjęcia sukni ślubnej z kieszeniami. Jak dla mnie - rewelacja! Gdybym jeszcze raz miała wyjść za mojego Męża, najpewniej wybrałabym właśnie suknię z kieszeniami. A póki co, cieszę się moją kieszeniastą "małą czarną".
Pozdrawiam Was ciepło,
Promyk
Super look i ja też uwielbiam kieszenie:-)
OdpowiedzUsuńDziękować :-)
UsuńWow! Czarny w takim wykonaniu super :) I kieszenie to też mój ulubiony element w ubraniu. W sukni ślubnej byłby rzeczywiście pomocny ;)
UsuńPozdrawiam :)
Ta czerń jednak nie taka straszna na wiosnę, prawda? :-)
UsuńPozdrawiam
Prawda :)
Usuń