W ostatnim czasie ciągnie mnie ku minimalizmowi. Zakładam na siebie proste rzeczy, ograniczam dodatki, szyję szare prościzny ;-) i polubiłam proste fasony. Podejrzewam, że ta miłość do prostoty to chwilowy, gorący romans, który przeminie wraz z pierwszym podmuchem letniego, burzowego wiatru, ale póki co, pozwalam sobie trwać w tym uczuciu bez najmniejszego poczucia winy. Wszak życie w zgodzie ze sobą jest podobno najzdrowsze dla naszego ciała i duszy. Nie przedłużając więc, prezentuję Wam poniżej prostą i wydawać by się mogło, że dość uniwersalną bluzkę, która jednak ze względu na swój fason i przede wszystkim kolor, źle zestawiona z innymi częściami garderoby może spowodować, że będę czuła się w niej jak własna babcia (przetestowane).
Bluzka jest nudna do bólu, jej jedynym urozmaiceniem są raglanowe rękawy i szew biegnący przez środek z tyłu i z przodu. I jakoś tak dobrze mi z tym, i podoba mi się to. Ale bez obaw - jak już pisałam - to minie ;-) Niech tylko do Woodstocku będzie trochę bliżej ;-)
I tylko nie wiem, jaki to jest kolor... chaber, kobalt, granat, dark blue...
Pozdrawiam ;-)
I tylko nie wiem, jaki to jest kolor... chaber, kobalt, granat, dark blue...
Pozdrawiam ;-)
chaber chyba :) w każdym bądź razie podoba mi się to.
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńdzięki
Świetnie Ci w tym kolorze. Gdy patrzę na takie kroje, zaraz mam ochotę siadać do mojej maszyny i w końcu nauczyć się szyć... jakoś nie idzie, jest to dla mnie dużo trudniejsze niż robienie na drutach chyba ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńJa chyba mam zupełnie odwrotnie - robienie na drutach bardzo lubię i często zimą dziergam, ale wszelkie wzory, warkocze i inne cuda chyba nie są dla mnie. Jakoś mnie to przerasta.. :-) czyli równowaga w przyrodzie :D
bluzka nie jest nudna, jest piękna, a kolor niesamowity, uwielbiam takie nasycone odcienie, masz talent!!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :-) i pozdrawiam przedświątecznie :D
OdpowiedzUsuń