14 kwietnia 2012

moja pierwsza w życiu...



      Moja pierwsza w życiu torba została uszyta lata świetlne temu, czyli na początku szkoły średniej. Uszyłam ją z bardzo miękkiego materiału  w kratkę, który kompletnie się do tego nie nadawał, ale wtedy jeszcze nie miałam o tym bladego pojęcia. Torbę rzecz jasna uszyłam ręcznie, bo maszyna do szycia wydawała mi się urządzeniem rodem z kosmosu i nie od opanowania. Szycie zaczęłam na początku wakacji i już po miesiącu (!) zmagań z igłą, mogłam cieszyć się własnym dziełem, które służyło mi zamiast plecaka i miało nawet wszyty zamek błyskawiczny! ;-) Torba rzecz jasna nie miała usztywnienia na spodzie ani podszewki, co bardzo utrudniało jej noszenie, zwłaszcza, kiedy trzeba było zapakować mnóstwo ciężkich książek. Można się więc domyślić, że owoc mojej katorżniczej pracy nie przetrwał zbyt długo, a ja pozostałam z wrakiem torebki i ogromną frustracją.
      Druga torba, którą sobie uszyłam była już dużo bardziej wytrzymała. Znalazłam w second handzie wielki brązowy kawał skóry zamszowej (matko, jaka to była piękna skóra..!) i uszyłam drugą torbę. Oczywiście nie myślałam nawet o podchodzeniu do Łucznika mojej Mamy, ponieważ nadal był on dla mnie czymś niewiarygodnie trudnym do ogarnięcia. Tak więc znowu miałam pokłóte paluchy i ból w plecach od ciągłego przesiadywania w fotelu. Torba wyszła piękna. Miała ciemny, rudobrązowy kolor, a szwy w kolorze kremu. Celowo zszywałam ją na prawej stronie, to dodawało charakteru mojej ślicznej torebce. Suwak też wszyłam. Podszewki i usztywnienia już nie, ale materiał był na tyle mocny, że torba służyła mi przez dwa lata.
      Kiedy teraz pomyślę sobie, ile cierpliwości, samozaparcia i pasji miałam w tamtym czasie.. (albo szaleństwa - bo kto przy zdrowych zmysłach szyje takie rzeczy ręcznie..!?). Aż sama sobie zazdroszczę ;-) Na szczęście po wielu latach przekonałam się do maszyny do szycia (lepiej późno niż wcale) i stworzyłam torbę nie-doskonałą. Ma pełno wad, nie jest do końca idealnie odszyta, ale ma podszewkę, odpinany pasek i zapina się na magnes. A poza tym to moja pierwsza torba uszyta na maszynie do szycia :-) Jestem samoukiem, więc staram się tłumaczyć sobie, że wszelkie niedociągnięcia znikną, kiedy nabiorę wprawy. No więc nabieram i szyję. A poniżej moje "dzieło".








      Jak dobrze, że na zdjęciach nie widać tych wszystkich nierówności i krzywych szwów..  ;-)


Pozdrawiam

Promyk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)