29 listopada 2015

na ostatnią chwilę...


      Co roku obiecuję sobie, że prezenty świąteczne zacznę kupować najpóźniej w październiku. Co rok przyrzekam też, że porządki zaczną się przynajmniej od połowy listopada, żeby potem nie robić nic na wariata. I każdego roku też przysięgam sama sobie, że nie dam się wciągnąć w szaleństwo ozdób świątecznych wcześniej niż od 1 grudnia.
Co roku....
A w tym roku oczywiście udało mi się zrealizować wielkie nic...i małe pół. Bo oczywiście prezentów praktycznie nie mam. Porządki czekają na jakąś wolną chwilę, a co do ozdób... no cóż, popełniłam dziś mały zakup, ale to tylko dlatego, że w ostatniej chwili postanowiłam zrobić synowi kalendarz adwentowy. Tak się naoglądałam tych wszystkich pięknych wytworów w internecie, że pomyślałam: "czemu nie". A że do adwentu zostały dwa dni, popędziłam do sklepu po kilka drobiazgów (bo już za mało było czasu na zrobienie wszystkiego własnoręcznie).

Efekt jest taki, że wycięłam i zszyłam na maszynie dziś całą masę torebeczek adwentowych, podpisałam każdą z nich czarnym markerem i podpięłam na próbę kupione wcześniej ozdobne klamerki świąteczne. Jutro pozostanie mi tylko wbić w starą dechę kilka gwoździ, przewiązać sznurek i uzupełnione o słodycze woreczki powiesić, przypinając klamerkami. A potem... pewnie umyć okna ;-)


PS
Tak sobie właśnie przypomniałam - całkiem niedawno zdecydowałam się założyć konto na instagramie. Gdyby ktoś miał ochotę pozaglądać, to zapraszam. KLIK

















Pozdrawiam Was ciepło i życzę energii na nowy tydzień :-)

Promyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)