...plan był prosty i banalny - przez tych kilka dni unikać wszelkich wrażeń i atrakcji. Zwolnić na maksa, robić tylko to, co jest do życia potrzebne, wsłuchać się w siebie. Odpocząć.
Tymczasem zupełnie spontanicznie wymyśliłam sobie krótki wyjazd. Wieczorem padł pomysł, następnego ranka już byliśmy w drodze.Miało być bez emocji i zbędnej aktywności... Pokusa bycia tutaj okazała się jednak silniejsza i chyba tylko ja wiem, jak bardzo się cieszę, że jej uległam.
Po raz pierwszy od wielu lat miałam to miasto całkiem dla siebie. Niespieszny Kraków, bez planu i celu. Nareszcie poczułam, że mogę tu po prostu być i że niczego nie muszę. Nigdzie nie pędzę, nigdzie nie jestem spóźniona.
Wieczorna włóczęga w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, dziesiątki roześmianych studentów, znikoma ilość turystów i cała masa przemyśleń, mniej lub bardziej ciężkich, czasem gorzkich, a czasem bardzo sentymentalnych - odpoczywam. Odpoczywamy. Jak już dawno nie było nam dane.
Właśnie takie wyjazdy, spontaniczne, zupełnie nieplanowane są najpiękniejsze.
OdpowiedzUsuńAleż zazdroszczę!
Mój ambitny plan na ferie był właśnie taki, by chociaż na dwa dni pojechać do Krakowa. Obawiam się jednak, że z planów nici:/
Nic straconego! Za chwilę będzie weekend majowy, potem wakacje... :-) a jak się nie uda, to łap pierwszy lepszy weekend :D
Usuńpozdrawiam Cię serdecznie