11 lutego 2014

. . .


      ...plan był prosty i banalny - przez tych kilka dni unikać wszelkich wrażeń i atrakcji. Zwolnić na maksa, robić tylko to, co jest do życia potrzebne, wsłuchać się w siebie. Odpocząć.
Tymczasem zupełnie spontanicznie wymyśliłam sobie krótki wyjazd. Wieczorem padł pomysł, następnego ranka już byliśmy w drodze.

Miało być bez emocji i zbędnej aktywności... Pokusa bycia tutaj okazała się jednak silniejsza i chyba tylko ja wiem, jak bardzo się cieszę, że jej uległam.

      Po raz pierwszy od wielu lat miałam to miasto całkiem dla siebie. Niespieszny Kraków, bez planu i celu. Nareszcie poczułam, że mogę tu po prostu być i że niczego nie muszę. Nigdzie nie pędzę, nigdzie nie jestem spóźniona.
Wieczorna włóczęga w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, dziesiątki roześmianych studentów, znikoma ilość turystów i cała masa przemyśleń, mniej lub bardziej ciężkich, czasem gorzkich, a czasem bardzo sentymentalnych - odpoczywam. Odpoczywamy. Jak już dawno nie było nam dane.




 










2 komentarze:

  1. Właśnie takie wyjazdy, spontaniczne, zupełnie nieplanowane są najpiękniejsze.
    Ależ zazdroszczę!
    Mój ambitny plan na ferie był właśnie taki, by chociaż na dwa dni pojechać do Krakowa. Obawiam się jednak, że z planów nici:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic straconego! Za chwilę będzie weekend majowy, potem wakacje... :-) a jak się nie uda, to łap pierwszy lepszy weekend :D
      pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :-)