...bo kiedy go brak, nie mam możliwości zrobienia zdjęć jakkolwiek przyzwoitych. Dlatego wybaczcie, że kolory są trochę dziwne, czerwień pomarańczowa, ale mała ilość światła naturalnego + mój raczej nie najwspanialszy obiektyw = to, co zobaczycie poniżej :-)
2 grudnia skończyłam kalendarz adwentowy. Z małym poślizgiem, ale Junior się cieszył, bo mógł zjeść dwa słodycze, zamiast jednego :-)
Ja natomiast, jak już pisałam na facebooku, robiłam kalendarz na ostatnią chwilę, dlatego nie jestem z niego do końca zadowolona. Ale nauczyłam się na własnych błędach i mam nadzieję, że w przyszłym roku wyjdzie mi lepszy.
Do zrobienia kalendarza użyłam deski ze starej stodoły, sznurka i kilku gwoździ. Deskę oczyściłam z brudów, ale nie szlifowałam. Chciałam, żeby została taka, jaka jest. Przybiłam gwoździe, przeciągnęłam sznurek i powiesiłam zrobione wcześniej małe koperty. Na koniec powkładałam słodycze. Wiem, kalendarz nie powala, ale to nic, bo i tak największą radochę z niego ma rzecz jasna Junior :-)
2 grudnia skończyłam kalendarz adwentowy. Z małym poślizgiem, ale Junior się cieszył, bo mógł zjeść dwa słodycze, zamiast jednego :-)
Ja natomiast, jak już pisałam na facebooku, robiłam kalendarz na ostatnią chwilę, dlatego nie jestem z niego do końca zadowolona. Ale nauczyłam się na własnych błędach i mam nadzieję, że w przyszłym roku wyjdzie mi lepszy.
Do zrobienia kalendarza użyłam deski ze starej stodoły, sznurka i kilku gwoździ. Deskę oczyściłam z brudów, ale nie szlifowałam. Chciałam, żeby została taka, jaka jest. Przybiłam gwoździe, przeciągnęłam sznurek i powiesiłam zrobione wcześniej małe koperty. Na koniec powkładałam słodycze. Wiem, kalendarz nie powala, ale to nic, bo i tak największą radochę z niego ma rzecz jasna Junior :-)
W związku z tym, że czas biegnie jak szalony, wzięłam się za świąteczne porządki. Latam ze ścierką i odkurzaczem, zaglądam w dawno zapomniane kąty. Pod regałem, pod który dość trudno się dostać, znalazłam ostatnio ciekawe znalezisko - cała garść wiklinowych kulek brokatowych, które, jak się okazało, w ubiegłym roku zgromadziła niczym wiewiórka, nasza młodsza kotka. To dowód na to, że warto czasem zajrzeć w miejsca na codzień zapomniane ;-)
A jak u Was idą przygotowania do świąt? Pierniki upieczone?
Pozdrawiam,
Promyk
Wiem o co Ci chodzi z brakiem światła.... mam to samo... A kalendarz idealny! Za rok muszę się zmobilizować i też wykonac dla mojego dziecka :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, najgorsze z tym światłem jest to, że jak wychodzę do pracy - ciemno. Wracam do domu - ciemno. Zostawiam zdjęcia na weekend - brak słońca i... ciemno... eh :-)
UsuńDzięki za miłe słowo. Pozdrawiam ciepło :D
Świetny :) I zgadzam się - pomimo, że lubię zimę (narty!) to robienie teraz zdjęć to jakaś tragedia :/
OdpowiedzUsuńDlatego moje blogowanie cierpi - brak słońca zupełnie mnie zniechęca do zdjęć...
UsuńPozdrawiam, mimo wszystko słonecznie ;-)